wtorek, 16 czerwca 2020

Jak rozmawiać z dziećmi o pieniądzach?

Zwykle nie rozmawiamy z naszymi dziećmi o pieniądzach. Wydaje nam się, że głównym zadaniem rodzica jest ochrona dziecka przed jakimikolwiek problemem.

Nie ma co ukrywać, ze w większości polskich rodzin pieniądze to kłopotliwa sprawa, zwykle jest ich nieco zbyt mało, rachunki są za wysokie, a podstawowe produkty za drogie. Omijamy ten temat i staramy się izolować dzieci od kłopotów dorosłych. To naprawdę duży błąd.



Przede wszystkim rozmawiaj

Wdrażanie naszych dzieci w świat finansów jest po prostu koniecznością. Wcześniej czy później same zetkną się z problemami, a naszą rolę jest nauczenie ich określonego postępowania. Polska edukacja jest pod tym względem mocno kulawa i w szkole raczej nie ma najmniejszej szansy, na zrozumienie, czym jest budżet domowy, optymalizacja podatkowa czy dywersyfikacja inwestycji. Co więcej, często my sami mamy ogromne problemy z pełnym zrozumieniem tych pojęć.

Edukacja musi więc przebiegać dwutorowo: mamy spore szanse, że my czegoś się dowiemy, chcąc przekazać wiedzę, a z czasem to może nasz nastolatek wtajemniczy nas w abstrakcyjny świat kryptowalut. Najważniejsze jest jednak, aby ktoś zrobił wielki początek, a piłka jest po naszej, rodziców stronie.

Kiedy zacząć?

Nie ma takiego magicznego wieku, który jest idealny do rozpoczęcia rozmów z dzieckiem na tematy finansowe. Ważne, aby zacząć jak najwcześniej. Nawet maluch na etapie przedszkola musi wiedzieć, że mama i tato chodzą do pracy, w której zarabiają pieniądze. Na tym etapie nikt nie wymaga znajomości siły nabywczej pieniądza, ale wiedzy o tym, że są one niezbędne do życia, jak najbardziej.

Pamiętajmy, że do małych dzieci przemawia pieniądz fizyczny, a pojęcia karty czy konta są po prostu zbyt abstrakcyjne. To ważne, aby tłumaczyć dziecku np. przy bankomacie, że pieniądze nie wyskakują, ot tak po prostu ze ściany. Dzieci w wieku szkolnym doskonale potrafią liczyć i świetnie rozumieją, na czym polega oszczędzanie tyle, że nie zawsze chcą poświęcać uwagę pieniądzom. Bardzo często sami rozpraszamy kilkulatków, z jednej strony usiłując wprowadzić zarządzanie własnym kieszonkowym, a z drugiej zaspokajać od razu wszelkie potrzeby i zachcianki. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest namówienie nastolatka do ustalenia hierarchii potrzeb i nauka odróżnienia życiowych priorytetów.

Gdzie rozmawiać?

Nikt nie wymaga od rodziców, aby rozparli się wygodnie jak profesor za katedrą i prowadzili wielogodzinne wykłady. Najbardziej meczące byłoby to zapewne dla ich dzieci. Podstawa to wykorzystywanie okazji do dialogu. Dla małych dzieci świetnym polem do eksperymentów jest sklep, w którym spokojnie możemy pokazywać, jak zrobić codzienne zakupy, jaki jest ich koszt, czym różnią się ceny tych samych produktów wykonanych przez różnych producentów i tak dalej. 

Niektórzy nie zalecają zabierania dzieci do sklepów, bo faktycznie zakupy stają się nieco trudniejsze i czasochłonne, ale od kogo, jeśli nie od nas dziecko dowie się, jak potrafią nami manipulować sprzedawcy? Odrobina cierpliwości i możemy w szybkim tempie odrobić kilka lekcji z ekonomii, zarządzania i marketingu.

Nastolatek

W tym wieku dobrze jest założyć dziecku własne konto, wpłacać kieszonkowe i tłumaczyć problemy związane z zarządzaniem gospodarstwem domowym. To pora na naukę budżetu domowego, zyskiwanie wiedzy o wydatkach nieregularnych czy nawet rozmowy o wynagrodzeniach. W ten sposób ułatwiasz też dziecku wybór dalszej ścieżki kariery i motywujesz. Pokazuj nastolatkowi wyciągi z konta, rachunki i objaśniaj, dlaczego na pokrycie pewnych wydatków cię po prostu nie stać lub dlaczego nie masz ochoty za nie płacić. Nie wstydź się powiedzieć, że czegoś nie wiesz i nie unikaj trudnych tematów. Postaraj się ufać nastolatkowi i traktować go po partnersku. Z czasem na pewno zauważysz efekty swoich działań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz